Czytam powoli, smakując litery. Oceniam ostrożnie, lecz jestem wybredna ...

sobota, 30 kwietnia 2011

'Marionetki!... Wszystko marionetki!...'

Tej książki chyba nie trzeba nikomu przedstawiać – wpisana do kanonu lektur, klasyka polskiej prozy, straszy uczniów z półki szkolnej biblioteki swoją objętością i długimi opisami godnymi przedstawiciela pozytywizmu. Nic dziwnego, że też nikomu nie przyszło do głowy recenzować tej książki. A ja jednak spróbuję! Po pierwsze dlatego, że obiecałam sobie recenzować każdą książkę, jaką przeczytam – głównie dla siebie samej, ale także dla innych. Po drugie zaś dlatego, że recenzja Takiej książki to nie lada wyzwanie i postanowiłam się go podjąć.
Autorem książki jest niejaki Bolesław Prus, a właściwie Aleksander Głowacki, który swoje powieści pisał pod pseudonimem, ponieważ prawdziwym imieniem chciał podpisywać tylko ‘poważne artykuły’. Oczywiście, o ironio, to nie z nimi dzisiaj się kojarzy.
Każda prawdziwa recenzja powinna mówić coś o treści książki. A więc – o czym jest „Lalka”? Chciałoby się powiedzieć – o Wokulskim, dziwacznym połączeniu romantyka i pozytywisty, w którym te dwa sprzeczne elementy zdają się warunkować wzajemnie i wzajemnie motywować. Gdyby nie był romantykiem i nie kochał panny Izabeli – pewnie też nie osiągnąłby tego, co osiągnął i nie mógłby wdrażać w życie pozytywistycznych idei o pracy organiczne i pracy u podstaw. A więc o Wokulskim? O smutnym upadku jego marzeń i ideałów? O człowieku, który za każdym razem, gdy wreszcie osiągał coś, czego pragnął, stawiał sobie kolejny pozornie nierealny cel? O człowieku energicznym i niezwykle uczuciowym, który potrafił tak wiele?
A może jednak nie. Może to opowieść o Izabeli? Ślicznej lalce tamtej epoki, wytresowanej by bawić i by się podobać? Obłudnej a zarazem niezwykle nieszczęśliwej, bo ciągle goniącej za ideałem, którego nie wolno jej było posiadać? Kobiecie, która pragnąc szczęścia niszczyła je innym, karmiąc ich złudzeniami?
A jeśli nie o Izabeli i nie o Wokulskim, to może o Rzeckim? Starym romantyku, który zamknięty w codzienności nie potrafił już odważyć się nawet na niewinną podróż, wielkim przyjacielu, kochającym, współczującym? W dodatku ciągle wierzącym w wielki powrót ‘napoleonidów’. Czy o nim? O tym, który potrafi odnaleźć szczęście w rozkładaniu wszystkich zabawek na sklepowej podłodze i nakręcaniu ich wszystkich równocześnie?
A może „Lalka” opowiada o pani Stawskiej? Kobiecie cichej, spokojnej, w której jednak przełamuje się coś z dniem, gdy zakochuje się nieszczęśliwie? Z dniem, gdy zaczyna też walczyć o własne szczęście a nie tylko o cudze?
O Geist’ie, który wierzy w odnowienie ludzkości przez naukę? O Wąsowskiej, która już nie wierzy w miłość? O Węgiełku? O baronowej Krzeszowskiej? O panu Łęckim? O Starskim? O…?
Można tak wymieniać jeszcze długo i o każdej z postaci powiedzieć choćby parę słów. Bo to też książka zdecydowanie nie o kimś, ale o nas. O ludzkich marzeniach, o drogach ich osiągania, o ludzkich charakterach i o tym, jak je niszczy samo społeczeństwo, które przecież składa się z jednostek. Jest to obraz epoki, lecz zarazem obraz ludzkości, która mimo upływ czasu wciąż działa tak samo. Jak marionetki. Jedno pytanie wciąż jednak pozostaje otwarte – kto pociąga za sznurki?
Jest to z pewnością książka głęboka, która opisuje świat tak barwnie, że bez trudu można się utożsamić z bohaterami. W dodatku jest to książka, która ma parę miejsc magicznych, obrazków, które od razu stają nam przed oczami. Początkowe rozdziały przychodziły z trudem, opisy rozwlekały akcję, wszystko wydawało się obce. Ale z każdym kolejnym chciało się więcej a ostatnie czytało się jednym tchem. Lektura ‘obowiązkowa’.

3 komentarze:

  1. Zdążyłam już wystalkowac tego bloga przez twoje konto nakanapie : ) Podoba mi się, jak piszesz, ale BŁAGAM! zmień tę czcionkę, bo bardzo niewygodnie się czyta : ( Jak dorzucisz jakieś recenzje, powiadom mnie ^^

    ~zbok

    OdpowiedzUsuń
  2. uhu, ty stalkerko :D no, nie wygląda najlepiej, jakaś gruba jest, będę musiała pokombinować. Będzie 'Zbrojnych' za niedługo bo już kończę

    OdpowiedzUsuń
  3. jakoś zmotywowałaś mnie do założenia bloga z recenzjami, ale znając mój słomiany zapał nic z tego nie wyniknie : < chociaż kto wie, może później trochę się pobawię. zresztą to zawsze kolejne zajęcie na lekcje biologii : D

    OdpowiedzUsuń